Tag Archives: Jarosław Kurski

– Wczoraj prezes Kaczyński ogłosił, że powinniśmy być szczęśliwi, że wtedy kiedy rządził PiS, nie skończyliśmy jak Nawalny. On to powiedział wczoraj do ludzi, do mediów, że o co cały ten raban, dlaczego się tak awanturowali, przecież mógł ich spotkać, i to miał pewnie na myśli Rafała i mnie i nas wszystkich, los Nawalnego. Łaskawca, rozumiecie, to pojęcie demokracji, samorządności, wolności w głowie tych ludzi, którzy przez 8 lat niszczyli te wartości – stwierdził Donald Tusk na konwencji samorządowej.

Więcej o Tusku, Trzaskowskim i Kaczyńskim >>>

 


– Patrzę na prezydenta Andrzeja Dudę jako jedną i drugą postać, w całość mi się zlewają – Judasz i Piłat. Nie przesadzam – stwierdził Krzysztof Gawkowski w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w programie „Gość Radia Zet”.

– TK dzisiaj wymaga pilnej naprawy, TK dzisiaj jest organem, który nie funkcjonuje. TK dzisiaj jest jednym ze źródeł polskich problemów na arenie międzynarodowej, ale także problemem dla polskich obywateli i nowa demokratyczna większość będzie podejmowała różne decyzje. Będziemy podejmować takie decyzje, które w sposób szybki, efektywny będą ten trybunał naprawiały – stwierdził Krzysztof Śmiszek w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.

– Są różne narzędzia. Mogą to być uchwały, musi być ustawa, bo funkcjonowanie TK trzeba będzie także na jakimś etapie naprawiać za pomocą ustaw, dobre projekty ustawy już funkcjonują w przestrzeni publicznej, na przykład ustawy autorstwa ekspertów Fundacji Batorego – mówił dalej.

Więcej o walce ze zdemoralizowanym PiS-em >>>

#Pablieton short

Smutny los byłego oligarchy…

Arabia Saudyjska nie może przytulić znanego wam malwersanta. Z dwóch powodów:

– polityczny: pokazaliby całemu światu jak robią interesy, a to nie jest dobra polityka. I nawet takie satrapie, jak AS unikają niepotrzebnego rozgłosu w takich wrażliwych kwestiach. Oni mogą zamordować dziennikarza w ambasadzie, ale miliardowy deal na lewych papierach? Nie, to się nie wydarzy.

– praktyczny: po co bronić człowieka, który jest już przegrany i „nic nie może”? Takich w tym klimacie spuszcza się do ścieku, jak niepotrzebne… wiecie co. Pokiwają głowami i zapomną o typie z którym nie mogli się dogadać inaczej, niż przez tłumacza i bankiera…

— W RYTMIE, KTÓRY KACZYŃSKI NARZUCA, TAŃCZY ZARÓWNO CAŁY OŚRODEK PREZYDENCKI, JAK TEŻ – OSTATECZNIE – BOI SIĘ WYPAŚĆ Z TEGO RYTMU NAWET KONFEDERACJA – CEZARY MICHALSKI W INTERII: “Kaczyński pozostaje u sterów prawicy. A w rytmie, który Kaczyński narzuca, tańczy zarówno cały ośrodek prezydencki, jak też – ostatecznie – boi się wypaść z tego rytmu nawet Konfederacja. Jest to typowy dla Kaczyńskiego scenariusz radykalnego spektaklu i apokaliptycznej fikcji, skrywających bardzo realistyczną praktykę twardego zarządzania coraz bardziej cynicznym aparatem i elektoratem. Z jednej zatem strony ogłaszanie, że Sejm nie istnieje, z drugiej pobieranie pensji parlamentarnej przez samego Kaczyńskiego i cały jego klub”.

Więcej o stanie gry o demokrację >>>

 


Sejm uchwalił ustawę o Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne w latach 2007-2022. Za przyjęciem ustawy było 233 posłów, przeciw – 208, a 9 wstrzymało się od głosu. Ustawę poparli posłowie PiS, Kukiz’15 i Polskich Spraw. Przeciw była PO, Lewica, PSL i Polska 2050. Natomiast posłowie Konfederacji wstrzymali się od głosu.

Teraz ustawa trafi do Senatu.

Więcej o tym, jak Kaczyński chce dopaść Donalda Tuska >>>

 


– Polski Trybunał Konstytucyjny próbował “ubezwłasnowolnić” Sąd Najwyższy – uznał w czwartek Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Więcej o kolejnej kompromitacji pisowskiego prawa, czyli bezprawia >>>

Jacek Harłukowicz zalazł ludziom władzy za skórę. Nie cierpią go ludzie PiS, bo wtyka swój reporterski nos w ich ciemne interesy. Nienawidzą funkcjonariusze partyjnych mediów, bo każdym swoim tekstem pokazuje, czym się różni prawdziwe dziennikarstwo od zwykłego wazeliniarstwa.

Więcej o ściganiu Jacka Harłukowicza przez pisowskie władze >>>

 


Tekst sprzed 2,5 roku wskazuje, jak ta władza się nie zmienia, jak jest coraz bardziej zgniła.

 

Prawda wygląda tak 👇

Zgodnie z przysłowiem, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ta zasada zdaje się być szczególnie żywa w polityce, gdzie osoby z pierwszych stron gazet potrafią z dnia na dzień zmienić poglądy o 180 stopni. Szczególnym przykładem takiego koniunkturalizmu okazuje się być Mateusz Morawiecki i jego stosunek do Unii Europejskiej. Dziś – zwolennik teorii o neokolonializmie gospodarczym Polski, dyktacie Niemiec, czy braku suwerenności po 1989 roku, ale jeszcze kilka lat temu premier  miał zupełnie inne poglądy. Mateusz Morawiecki był im na tyle wierny, że zawarł je nawet w książce…

Poseł PO Krzysztof Brejza przypomniał opinii publicznej fragmenty podręcznika z 1999r., którego obecny premier jest współautorem. Treść publikacji zszokowałaby zapewne wielu zwolenników PiS. Mateusz Morawiecki tłumaczy w niej m.in., co powinni zrobić sędziowie, kiedy przyjmowane są ustawy niezgodne z prawem Unii Europejskiej. Premier stwierdza, że:

W innych fragmentach premier ku zdziwieniu uznaje, że podjęcie przez Polskę starań o przyjęcie do UE było decyzją suwerenną, a członkostwo w UE to wydarzenie epokowe i wyjątkowe. W takich momentach aż ciężko uwierzyć w transformację światopoglądową szefa rządu.

Jakby tego było mało, Morawiecki opisał nawet sprawę Sądu Najwyższego i pytań Trybunału Sprawiedliwości UE. Już w 1999 roku premier potwierdzał, że SN może zawiesić stosowanie niezgodnych z prawem UE przepisów.

Hipokryzja polityczna Mateusza Morawieckiego tak bije z opisanej książki po oczach, że poseł Krzysztof Brejza ogłosił na Twitterze akcję #tydzieńpremieraMorawieckiegozUE 🇵🇱🇪🇺, podczas którego będzie prezentować każdego dnia kolejne mądrości szefa rządu.

Widzimy zatem jak na dłoni, że premier nie wyznaje już żadnych zasad, ponieważ obecnie głoszone przez Mateusza Morawieckiego poglądy są niczym więcej niż stworzoną dla mediów fasadą. Czy na tym polega uczciwość dobrej zmiany?

Sąd krajowy, zadając pytanie prejudycjalne Trybunałowi Sprawiedliwości UE, powinien „przyznać poszkodowanemu na jego wniosek tymczasową ochronę prawną” do czasu odpowiedzi na to pytanie – stoi jak byk w książce „Prawo Europejskie”, której współautorem jest Mateusz Morawiecki. Tymczasem podległa jego rządowi prokuratura ma za nic ten pogląd

Prokuratura zapowiada ściganie karne sędziów Sądu Najwyższego za zawieszenie przepisów dotyczących wieku emerytalnego sędziów w związku z pytaniem prejudycjalnym  do Trybunału Sprawiedliwości. Sędziowie, którzy zadali pytania prejudycjalne TSUE dotyczące gwarancji sędziowskiej niezawisłości – Igor Tuleya z Sądu Okręgowego w Warszawie i Ewa Maciejewska z SO w Łodzi – mają zapowiedziane postępowania dyscyplinarne.

Tymczasem obecny premier Mateusz Morawiecki w 1999 roku w książce „Prawo Europejskie” wydanej przez PWN wyraził pogląd, że

sąd krajowy, zadając pytanie TSUE, powinien „przyznać poszkodowanemu tymczasową ochronę prawną” do czasu odpowiedzi na to pytanie.

Taką tymczasową ochroną może być – to już nie Mateusz Morawiecki, tylko moja interpretacja – zawieszenie działania przepisów emerytalnych w sytuacji, gdy niezawieszenie wywoła nieodwracalne skutki.

Prokuratura Morawieckiego ściga poglądy Morawieckiego

No więc dziś prokuratora podległa rządowi Mateusza Morawieckiego ściga sędziów za to, co Mateusz Morawiecki akceptował 19 lat temu jako zgodne z prawem. A przynajmniej można sądzić, że akceptował, skoro na okładce książki, w której taki pogląd wyrażono, umieszczony jest jako współautor.

Czy to rzeczywiście pogląd Mateusza Morawieckiego?

Cytat zamieścił w internecie poseł Krzysztof Brejza. A także zdjęcie okładki, na której jedno pod drugim wymienione są nazwiska autorów: Franka Emmerta i Mateusza Morawieckiego.

Oto wpis Posła Brejzy:

Oraz zamieszczony przez niego skan odpowiedniej strony o raz okładki książki, która znajduje się m.in. w Bibliotece Sejmowej.

Ale z okładką stoi w sprzeczności kolejna karta tej książki. Z niej wynika, że książka jest tłumaczeniem z niemieckiego książki Franka Emmerta. Zaś Mateusz Morawiecki nie jest nawet tłumaczem.

Jego wkład to „weryfikacja przekładu i aktualizacja treści”.

Domniemanie poglądów

Zatem można podejrzewać, że dzisiejszy premier w 1999 roku przypisał sobie (zapewne załatwiając zgodę autora i za wiedzą wydawnictwa) współautorstwo tej publikacji. Skoro tak, to można mu przypisać poglądy prawne w niej wyrażone.

Tak sobie myślę, za podstawę biorąc praktykę prokuratury Zbigniewa Ziobry, która w niezwykle elastyczny sposób interpretuje prawo i własne kompetencje, że jeśli sędziowie SN mają być ścigani za swoje pytanie prejudycjalne, to Mateusz Morawiecki może być ścigany za podżeganie ich do przestępstwa.

W sejmowej kaplicy panowała uroczysta cisza, zakłócana jedynie cichym furkotem drona Obrony Terytorialnej, który unosił się pod sufitem, strzegąc bezpieczeństwa ludzi zgromadzonych w tym świętym miejscu. A było kogo strzec – na uroczystości zaślubin zebrali się najlepsi z najlepszych, kwiat Dobrej Zmiany. Stali w milczeniu, ukradkiem wycierając łzy wzruszenia spływające z kącików ich inteligentnych i ciepłych oczu. Wpatrywali się w urodziwą parę oblubieńców stojących przed ołtarzem.

Jakże piękny był to widok! Oto Jacek Kurski – młodzian przystojny, rosły, barczysty, z twarzą wysmaganą wiatrem i ogorzałą od słońca, z oczami niby stal. Szlachetne bruzdy na jego świetlistym czole zdawały się być kroniką walk niezliczonych a heroicznych, w których niejeden dziadek z Wehrmachtu duszę swą plugawą, diabłu oddał i niejedna kodziarka sczezła. Rzekłbyś – wojownik najmężniejszy z mężnych zbudził się ze snu odwiecznego i z kurhanu ojców naszych na świat wychynął, przynosząc wspomnienie dawnych wieków, w których tytani jeszcze między ludźmi chodzili.

I oto druga sylwetka w sukni powłóczystej, podkreślającej jej cienką kibić. Wiotka i subtelna niby wierzba płacząca rozkołysana ciepłym zachodnim wiatrem, który ostatnie pocałunki zasypiających aniołów i tajemne westchnienia rozmarzonych elfów z odległych lasów przynosi. Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Jego delikatna, smukła dłoń, pokryta skórą białą jak alabaster, wyciągnęła się w kierunku Jacka Kurskiego, podając mu pierścień z gorejącego złota odlany.

– Oto jest pierścień Inki w podzięce za twe męstwo i szlachetność, a przede wszystkim za prawdomówność twoją, która oczy ludziom otwiera. Odmieniłeś oblicze ziemi, tej ziemi.

Gdy tylko pierścień znalazł się na palcu Kurskiego, ten zniknął. Trwało to mniej niż mrugnięcie oka ważki czy elfa. Był prezes TVP – i nie ma prezesa. Przed ołtarzem tylko arcybiskup stoi.

Wielka trwoga zdjęła zgromadzonych, którzy przeczuwać zaczęli, że jakaś wroga siła maczała w tym palce. I wtedy ich wzrok padł na czającego się kącie dziennikarza TVN24 z kamerą.

– Odejdź stąd, szczylu jeden! – powiedział europoseł Tomasz Poręba.

– Chodź na solo, bydlaku! – mężnie dorzucił Dominik Tarczyński, a nie znająca strachu Dominika Arendt-Wittchen podeszła do intruza i dała mu z liścia, wybijając górną lewą dwójkę. Pokonany wysłannik sił ciemności salwował się ucieczką.

I wtedy przed ołtarzem pojawił się Jacek Kurski, który zdjął z palca pierścień. Znów stali tam obaj: prezes TVP i arcybiskup Głódź. Wielka radość zapanowała w sejmowej kaplicy. Zgromadzeni zaczęli bić brawo i wznosić modły dziękczynne.

– Wielki ci dzięki za ten pierścień – rzekł Kurski. – Będę dumnie nosić tę relikwię, by motywowała mnie do jeszcze bardziej wytężonej pracy w służbie Dobrej Zmiany.

Wzruszeni obserwatorzy zaślubin ponownie zaczęli ronić łzy i zainspirowani przykładem, też zaczęli sobie nawzajem wręczać w darze relikwie. Joachim Brudziński przekazał Annie Sobeckiej kalosze, w których w 2017 r. towarzyszył panu Prezesowi w zdobyciu szczytu Koziarza w Beskidzie Sądeckim (947 m n.p.m.). Z kolei Marek Suski wręczył mu perukę, w której Mariusz Kamiński podsłuchiwał na cmentarzu posłów Platformy Obywatelskiej. A Dominika Arendt-Wittchen ofiarowała Krystynie Pawłowicz różaniec zrobiony z zębów wybitych Obywatelom RP. Tylko Krystyna Pawłowicz nic nikomu nie dała, bo akurat jadła sałatkę.

A arcybiskup Głódź w powłóczystej sukni kołyszącym się krokiem podszedł do oblubieńca, nachylił swą wiotką kibić ku niemu i zbliżając krwistoczerwone jagody warg do jego ucha, zmysłowo szepnął:

– Bacz wszakże, by harda próżność ani chełpliwa duma nie znalazła drogi do serca twego, albowiem pierścień twój nie jest ani najważniejszy, ani jedyny. Trzy są Pierścienie dla premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu pod otwartym niebem,
Siedem dla ministrów w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla szefów regionów, ludzi śmierci podległych.
I Jeden dla pana Prezesa na czarnym tronie
Na ulicy Nowogrodzkiej, gdzie zaległy cienie,
Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
Na ulicy Nowogrodzkiej, gdzie zaległy cienie.

 Ćwiczenia
1. Jaki pierścień otrzymał Jacek Kurski w chwili zaślubin od arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia?
   a. Pierścień św. Kingi
   b. Pierścień Atlantów
   c. Pierścień Inki
   d. Pierścień Saturna
   e. Pierścień węglowodorowy
   f. Pierścień antykoncepcyjny

2. Skąd patrzy Oko Prezesa?
   a. Z wieży Barad-dur w Mordorze
   b. Z krzywej wieży w Pizie
   c. Z wieży widokowej na Koziarzu
   d. Z wieży Eiffla w Paryżu
   e. Z drabinki na Nowogrodzkiej
   f. Spode łba

Jeszcze raz Wojciech Maziarski. Tym razem o Polexicie.

Nie pytajcie, kiedy nastąpi polexit. On się już zaczął. Dzień w dzień postępuje niepostrzeżenie, małymi kroczkami. Najnowszym jego symptomem było zaproszenie Ludmiły Kozłowskiej do Bundestagu.

Strasznie oburzyli się funkcjonariusze PiS i członkowie fan klubu „dobrej zmiany”, że Niemcy zaprosili do Bundestagu wydaloną z Polski szefową fundacji Otwarty Dialog, obywatelkę Ukrainy i żonę obywatela polskiego Ludmiłę Kozłowską. Prezydent Andrzej Duda i minister Jacek Czaputowicz oficjalnie zaprotestowali u władz niemieckich, a w propagandowych tubach reżimu rozległo się chóralne biadolenie. Np. „Sieci” braci Karnowskich ogłosiły: „Kozłowska w Niemczech nadaje na Polskę”, co oczywiście było kłamstwem, bo Kozłowska nadawała na łamiący jej prawa PiS, a nie na Polskę – to zasadnicza różnica.

Niemniej, zaproszenie szefowej Otwartego Dialogu do Niemiec rzeczywiście było wydarzeniem ważnym. To kolejny symptom pełzającego polexitu, który zaczął się w chwili dojścia PiS do władzy.

Jedną nogą jesteśmy już poza Schengen

Formalnie Polska jest członkiem strefy Schengen – wspólnego obszaru podlegającego jednolitym regulacjom i pozbawionego wewnętrznych granic. Ludzie i towary, które przekroczą zewnętrzną granicę, powinni się móc bez przeszkód przemieszczać wewnątrz całej strefy, a zakaz wjazdu wydany przez jedno państwo, ma obowiązywać także we wszystkich innych.

Kozłowska, deportowana z Polski przez PiS z powodów politycznych, zgodnie z unijnymi zasadami powinna mieć także zakaz wstępu do wszystkich innych państw strefy Schengen. Berlin, powołując się na ważny interes państwowy, złamał tę regułę, bo nie chciał być wspólnikiem Warszawy w naruszaniu praw człowieka i europejskich standardów praworządności.

Decyzja Berlina oczywiście zasługuje na aprobatę i słowa wdzięczności, zarazem jednak trzeba głośno powiedzieć: jedną nogą jesteśmy już poza strefą Schengen, bo obowiązujące w niej wspólne zasady częściowo przestały w Polsce obowiązywać. Wydany przez Warszawę zakaz wjazdu na terytorium UE nie jest już uznawany w Niemczech, a wpuszczona do Niemiec Kozłowska nie może przekroczyć Odry.

Zawsze najtrudniejszy jest pierwszy krok – po precedensie stanowiącym wyłom w żelaznej regule kolejne decyzje przychodzą zazwyczaj znacznie łatwiej. Dlatego można się spodziewać, że pełzający, dokonujący się niepostrzeżenie i małymi kroczkami proces opuszczania przez Polskę strefy Schengen będzie postępować.

Polskie sądy są już poza Europą

A przecież nie tylko w tej dziedzinie wychodzimy ze wspólnej Europy. Także polskie organy ścigania i wymiar sprawiedliwości przestały być integralną częścią systemu europejskiego. Pierwszym krokiem było zawieszenie obowiązywania wydanych w Polsce europejskich nakazów aresztowania – irlandzki sąd odmówił wydania Warszawie Artura C., podejrzanego o handel i przemyt narkotyków. Sędzia uznał, że są wątpliwości co do niezależności wymiaru sprawiedliwości w Polsce – nie można mieć pewności, że podejrzany będzie tu mieć bezstronny i rzetelny proces.

Słuszność tej irlandzkiej decyzji de facto potwierdził potwierdził Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu, który orzekł, że sąd jednego unijnego kraju musi wstrzymać ekstradycję osoby do drugiego państwa, jeśli uzna, że takiej osobie groziłby nierzetelny proces i brak dostępu do niezawisłego sądu. Trybunał uznał wprawdzie, że nie może to nastąpić automatycznie, bez zbadania konkretnego przypadku, więc Irlandczycy będą teraz musieli się zwrócić do Polski o informacje uzupełniające, które mają pomóc w ocenie ryzyka dotyczącego tego, czy Artur C. ma zagwarantowany w ojczyźnie rzetelny proces. Nie zmienia to jednak faktu, że polskie instytucje prokuratorskie i sądownicze nie są już traktowane jako pełnoprawny i integralny element systemu europejskiego.

Prof. Piotr Kruszyński, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego, cytowany przez portal Gazeta.pl, potwierdza, że ta decyzja Trybunału to „bardzo groźny precedens” dla polskiego wymiaru sprawiedliwości: „Istota Europejskiego Nakazu Aresztowania opiera się na wzajemnym zaufaniu wymiarów sprawiedliwości poszczególnych państw członkowskich Unii Europejskiej, natomiast orzeczenie stanowi wyłom w schemacie funkcjonowania ENA. Nie ma się co oszukiwać, to dla Polski bardzo niekorzystna sytuacja”.

I zapewne nie jest to ostatnia sprawa tego rodzaju, lecz początek procesu wychodzenia polskiego systemu ścigania i wymiaru sprawiedliwości ze wspólnej Europy. Można nawet przewidzieć, co będzie krokiem następnym: po zniszczeniu Krajowej Rady Sądownictwa i zastąpieniu jej marionetkowym, kontrolowanym przez PiS tworem, ta polska struktura zostanie zapewne wykluczona z europejskiej sieci rad sądowniczych.

Polexit już trwa

Nie pytajcie więc, kiedy nastąpi polexit. On się już zaczął. W odróżnieniu od brexitu, który jest formalnym aktem państwowym i którego data jest oficjalnie wyznaczona, polskie wyjście z Unii ma charakter pełzającego procesu, który dokonuje się niepostrzeżenie, małymi kroczkami.

PiS nazywa to „wstawaniem z kolan”. Gdy już do końca „wstaniemy”, okaże się, że nasza formalna przynależność do UE to tylko wydmuszka – pusta skorupa, pozbawiona realnej treści.

Waldemar Mystkowski pisze o absurdach z Mrożka.

Czy Jarosław Kaczyński został listownym melomanem i dlatego zmusił ministra kultury Piotra Glińskiego do odczytania swojego listu podczas Konkursu Chopinowskiego? A może w ten pokrętny sposób daje znać, że żyje. Media światowe w takich przypadkach, zastanawiają się, co się dzieje z Putinem, że przez tydzień nie pokazuje się publicznie. Okazuje się, że Putin poprawiał sobie urodę u chirurga plastycznego, zaś aby udowodnić, że z nim jest wszystko w porządku, pojechał na Syberię, gdzie jako heros rosyjski spływał kajakiem Jenisejem.

U nas też próbowano tej sztuczki, Brudziński zamieszczał na Twitterze zdjęcia prezesa z Beskidów, ale tyle było w nich Photoshopa, że wycofał się. Prezes jednak pojawił się na dwóch spędach, zwanych konwencjami, lecz marniutko wyglądał i niczego ważnego nie powiedział. Za to nie zjawia się w Sejmie, w którym dostaje pensję. W każdym razie świat dowiedział się, że dyktatorek z Żoliborza nadesłał list, a wicepremier przy buczeniu publiczności przeczytał go. Sławomir Mrożek nie żyje, a jednak odbywają się absurdalne spektakle w stylu tego genialnego ironisty.

Prokuratura Zbigniewa Ziobry ściga byłego prokuratora Prokuratury Krajowej, obecnie w stanie spoczynku, Wojciecha Sadrakułę, za to, że ten w ramach akcji Tydzień Konstytucyjny przeprowadził zajęcia z młodzieżą na temat Konstytucji.

Ta władza ma swój zapis. Na cenzurowanym pierwsza jest Konstytucja RP, a drugim dziełem – „Przedwiośnie” Żeromskiego, które w ramach akcji Narodowe Czytanie zostało podane w okrojonej, skróconej wersji. To jest akcja Andrzeja Dudy. Adam Mickiewicz na tamtym świecie powinien się cieszyć, że Duda nie doszedł do niego, bo z pewnością wykreśliłby pierwszy wers „Litwo, ojczyzno moja”.

Źródło: hairwald.wordpress.com


Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk zaapelował do Adama Michnika o to, by „Gazeta Wyborcza” przyłączyła się do kampanii informacyjnej rządu o szczepieniach. Włączenie się „GW” do kampanii miałoby być oczywiście „współpracą bezkosztową”.

Na propozycję Dworczyka zareagował już wicenaczelny „GW” Jacek Kurski. Dziennikarz w liście do polityka napisał ironicznie: „wzruszenie ścisnęło nam gardła”. Dodał też, że płatna kampania ws. COVID-19 z kwietnia ub.r. ominęła „GW”, ale pomimo tego czasopismo zdecydowało się bezpłatnie zamieścić ogłoszenia rządu.

Od kwietnia trwamy w krzywdzącym dla Pańskiego rządu przekonaniu, że Czytelnicy ‚Wyborczej’ jako gorszy sort, komuniści i złodzieje nie zasługują na żadną oficjalną informację, jak się chronić przed COVID. Słowem, niech chorują” – napisał.

Wypomniał też to, że to rząd skasował w 2015 r. prenumeratę  „GW” z administracji rzadowej. Stąd – jak zauważył Kurski – Dworczyk może nie wiedzieć o tym, że dziennik regularnie informuje o pandemii i przeciwdziała dezinformacji na temat szczepień. Wicenaczelny zaproponował więc politykowi darmową prenumeratę pisma.

Na zakończenie, bez żadnych ogródek, Kurski odrzucił ofertę Dworczyka. Napisał: „Dziękując za szczodrą ofertę, bez żalu muszę Pana poinformować, że mój szef Adam Michnik nie zadzwoni do naczelnika wydziału promocji programów rządowych. A o szczepionkach informujemy i będziemy informować nadal”.

Decyzja „Gazety Wyborczej” to klasa, której nigdy nie dosięgną takie obszczymurki jak Dworczyk.

Rzuć przynętę, sprzedaj dobrze plotkę, podszepnij intrygujące oskarżenie. Wzburz spokojne fale Internetu. Najskuteczniej to osiągniesz, atakując powszechnie rozpoznawalne osoby. A potem obserwuj falę niechęci, złości, ataków, jeszcze gorszych oskarżeń. Falę emocji i hejtu, która rośnie jak góra – pisze Rafał Grupiński, polityk PO, historyk, animator kultury.

Bardzo ciekawy esej Rafała Grupińskiego >>>

Everyman, pilnie śledząc przekaz i widząc, jak świetnie poczuli się w nim ludzie prości, wulgarni, bezpretensjonalni w formie, ale roszczeniowi w obyciu, najwyraźniej doszedł do wniosku, że nadszedł jego czas i obiektyw kamery, niczym bohater Amatora Kieślowskiego, skierował na samego siebie, obwieszczając narodziny patostreamu – pisze Tomasz Kozłowski.

Esej Tomasza Kozłowskiego o kulturze, która jest w upadku >>>

Fala nienawiści, która spadła na aktorów, została wywołana celowo i świadomie. Mamy coraz więcej danych, które to potwierdzają, jak chociażby komisja powołana przez Uniwersytet Medyczny, której raport jest dość niejasny, nawet mętny, nie wiadomo, co, jak i dlaczego. WUM tłumaczy, że szczepienia miał zaplanowane od 4 stycznia, bo tak był pierwotnie poinformowany, ale skoro zaczęło się wszystko walić na głowę, to zrobili to, co wydawało się racjonalne – mówi prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog, kierownik Pracowni Teorii Zmiany Społecznej Centrum Badania Solidarności i Ruchów Społecznych z UW. Rozmowa o tym, co nas czeka w nowym roku, jak władza radzi sobie z rzeczywistością, a także czy powrócą protesty Strajku Kobiet. – To bat, który rząd sam na siebie przygotował, walcząc z wolnością i godnością ludzi, budując państwo żywcem przypominające Polskę pod rządami komunistów, tylko z inną ideologią – mówi nasz rozmówca.

Rozmowa z prof. Ireneuszem Krzemińskim >>>

To poważne ostrzeżenie dla nas i musimy się liczyć z tym, że obóz władzy w Polsce nie będzie chciał odejść po przegranych wyborach i prędzej będą gotowi na jakiś wariant siłowy,  destabilizację kraju, niż oddać władzę, bo są tak samo jak Trump obsesyjnie do niej przywiązani – mówi prof. Roman Kuźniar, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego i dyplomata. I dodaje: – Na korzyść Ameryki działało to, że Trumpowi nie udało się zniszczyć, zdemontować różnych instytucji demokratycznych. Nie mógł przejąć państwa, dzięki temu można go było demokratycznie odsunąć od władzy. W Polsce PiS przejmuje państwo, demontuje instytucje demokratyczne w taki sposób, w takim celu, aby nigdy nie musieć przegrać, aby władzy nigdy nie oddać.

Wywiad z prof. Romanem Kuźniarem >>>

“Przez ostatnie cztery lata mieliśmy prezydenta, który we wszystkim, co robił, jasno wyrażał swoją pogardę dla naszej demokracji, naszej konstytucji, rządów prawa” – mówił Joe Biden po zatwierdzeniu przez Kongres USA jego wygranej w wyborach prezydenckich.

Przemówienie Joe Bidena słowo w słowo >>>

Pracownicze Plany Kapitałowe to ukochane dziecko premiera Morawieckiego. Rząd liczył na 75 proc. pracowników w programie. Tymczasem zrezygnowało z niego już 77 proc. uprawnionych. A zostały jeszcze małe firmy, gdzie zanosi się na jeszcze większy odsetek rezygnacji.

Więcej o klęsce Morawieckiego, która i tak skończyłaby się katastrofą, jak to u tego Zorby wszystko się kończy >>>

Nie są profesjonalistami w rządzeniu państwem, ale – tak jak ich najbliższy przyjaciel Donald Trump – są profesjonalistami populizmu, profesjonalistami szczucia, profesjonalistami robienia ludziom wody z mózgu. Wiedzą doskonale, że pokazowe procesy ludzi kultury, ta swego rodzaju „afera mięsna” IV RP, mogą w społeczeństwie rozbitym przez populizm zasłonić nieudolność rządu w walce z epidemią i wszystkie przestępstwa związane z uwłaszczaniem się na pandemii ludzi władzy i klientów władzy – pisze Cezary Michalski. Wyjaśnia także, dlaczego akcji szczepień ludzi spoza grupy zero nie da się obronić.

Esej Cezarego Michalskiego >>>

Polska pod rządami prawicy zasłużyła sobie na wiele niepochlebnych określeń – państwo bezprawia, demokratura itd. Na kanwie „afery szczepionkowej” do tych epitetów wypada dodać kolejny – państwo „na gębę”. Jak bowiem inaczej określić kluczowy z punktu widzenia polityki antypandemicznej Narodowy Program Szczepień?

Polityka państwa na glinianych nogach

Polska w okresie rządów prawicy zasłużyła sobie na wiele niepochlebnych określeń – państwo bezprawia, demokratura, dykta-tura itd. Na kanwie „ afery szczepionkowej” do tych epitetów wypada dodać kolejny – państwo „na gębę”. Jak bowiem inaczej określić kluczowy z punktu widzenia polityki antypandemicznej Narodowy Program Szczepień?

Szczepienia są nie tylko nadzieją na zatrzymanie samej zarazy, ale także jej dalekosiężnych, gospodarczych i społecznych skutków. Zdawałoby się więc, że tak istotny element polityki państwa powinien mieć solidne, dobrze skonsultowane, poparte wiedzą ekspercką i odpowiednimi rozwiązaniami prawnymi podstawy. Nic z tego.

O tym, że pierwsza szczepionka będzie gotowa na przełomie 2020 i 2021 roku, było wiadomo na kilka miesięcy przedtem zanim dopuszczono ją w USA i w Unii Europejskiej. Było wiadomo jakie będą jej parametry i wymogi. Rząd miał wystarczające dane, żeby naszkicować program szczepień co najmniej pod koniec lata, skonsultować go z ekspertami, czy opozycją.

Tymczasem konsultacje programu rozpoczęto na początku grudnia i zakończono po niespełna tygodniu. Rząd chwalił się, że w ramach tych pseudokonsultacji wpłynęło 2273 uwag i zorganizowano spotkania z kilkunastoma podmiotami zrzeszającymi środowiska lekarskie, pacjenckie, samorządowe, pracownicze, czy biznesowe.

Ale już sam kalendarz tych „konsultacji” dowodzi, że robiono je głównie na pokaz. Żeby sprawić wrażenie, że władza kogoś słucha i w ten sposób „unarodowić” program szczepień. Dla porównania, w Niemczech pierwsza wersja strategii szczepień była gotowa już na początku listopada. Pracowano nad nią wiele tygodni wcześniej.

Program szczepień bez podstawy

Efekt jest taki, że Narodowy Program Szczepień ma formę broszurki. Mamy więc sytuację podobną do tej z początku pandemii. Wiosną stowarzyszenie Watchdog Polska próbowało ustalić, czy rząd ma jakikolwiek plan walki z wirusem. Po tygodniach zmagań o dostęp do informacji publicznej otrzymali odpowiedź, że taki plan istnieje, ale „[…] tylko w pamięci przedstawiciela władzy publicznej, która nie została utrwalona w jakiejkolwiek formie, tak aby można było w sposób niebudzący wątpliwości odczytać jej treść.”. W przypadku Narodowego Programu Szczepień postęp jest o tyle, że mamy broszurkę!

Więcej o aferze szczepionkowej >>>

Minister zdrowia Adam Niedzielski w TVN24 zapowiedział, że do września uda się zaszczepić w Polsce wszystkich chętnych. Według wyliczeń OKO.press to niemożliwe.

O ministrze zdrowia, który jest typową pisowską pokraką >>>

Rusztowanie wokół gmachu państwa policyjnego można zacząć rozbierać. Gmach już stoi – pisze prof. Ewa Łętowska o najnowszym pomyśle PiS zmian w kodeksie postępowania w sprawach wykroczeń

O państwie policyjnym pisze prof. Ewa Łętowska >>>

Dzień po ataku na Kapitol Joe Biden przedstawił w Delaware swojego kandydata na prokuratora generalnego. Wystąpienie prezydenta elekta Stanów Zjednoczonych było jednak czymś znacznie więcej niż informacją o nominacji i opisaniem roli Departamentu Sprawiedliwości. Jego świetne i poruszające przemówienie było stanowczym oskarżeniem tych, którzy przeprowadzili atak na rządy prawa, na konstytucyjną stabilność państwa i fundamentalne zasady — piszą adwokaci, współzałożyciele inicjatywy #WolneSądy*.

Cały tekst prawników: Maria Ejchart-Dubois, Sylwia Gregorczyk-Abram, Paulina Kieszkowska-Knapik, Michał Wawrykiewicz >>>

 


„Przeprowadzenie powszechnego głosowania w czasach pandemii wiąże się z ryzykiem wzrostu tempa zachorowań. Powoływanie się na bawarskie doświadczenia celem uzasadnienia radykalnych zmian polskiego kodeksu wyborczego niesie ryzyko nadużyć i wyciągania nieuprawnionych wniosków” – napisali profesorowie Jarosław Flis i Kamil Marcinkiewicz w analizie „Głosowanie korespondencyjne – wzory i ostrzeżenia z Bawarii”.

To właśnie korespondencyjne głosowanie w Bawarii przywoływane jest przez polityków PiS jako przykład, że taka forma wyborów jest możliwa do przeprowadzenia. Śladem funkcjonariuszy partii rządzącej idzie też TVP – w „Wiadomościach” przekonywano, że takie głosowanie jest bezpieczne dla życia i zdrowia.

W tym niemieckim landzie druga tura wyborów 29 marca odbyła się właśnie w ten sposób. – „Od 1 kwietnia Bawaria ma największą ze wszystkich landów skumulowaną liczbę przypadków na milion mieszkańców. Wyprzedziła Hamburg, gdzie w dniu wyborów liczba zachorowań była prawie dwukrotnie wyższa, a także Badenię-Wirtembergię, która jest szczególnie dotknięta przez kryzys. Trudno to uznać za zachętę do przeprowadzenia wyborów w Polsce 10 maja” – napisali w opracowaniu profesorowie Flis i Marcinkiewicz.

Naukowcy zaznaczyli, że „organizacja głosowania wyłącznie drogą korespondencyjną była w Bawarii możliwa, ponieważ procedura masowego rozsyłania przesyłek wyborczych była wcześniej praktykowana, podobnie jak masowe głosowanie korespondencyjne, zaś druga tura nie dotyczyła całego landu. Pomimo tych doświadczeń samo przedsięwzięcie było wielkim wyzwaniem logistycznym”.

Jak przypomina „GW”, w drugiej turze bawarskich wyborów korespondencyjnie zagłosowało ok. 1 mln osób. W Polsce prawo do oddania głosu ma 30 mln obywateli.

O stanie koronawirusa na 10. kwietnia 2020 >>>


„Gowin i Kaczyński pobawili się kilka godzin w dobrego i złego policjanta, by na koniec zaszantażować opozycję. Wart Pac pałaca, a pałac Paca…” – podsumował jeden z internautów. I trudno nie przyznać mu racji…

Bo weźmy choćby taką wypowiedź Gowina w Polsat News: – „To jest taki czas, kiedy trzeba przestać myśleć o gierkach politycznych, to jest czas, kiedy decydujemy o życiu i śmierci. Stąd wzięła się decyzja Porozumienia, by przedstawić projekt zmian Konstytucji”. Chodzi o kuriozalny pomysł Gowina, aby przedłużyć kadencję Dudy o dwa lata, czyli wybory odbyłyby się w 2022 r. A i Duda nie mógłby kandydować za te dwa lata.

Gowin liczy na to, „że liderzy opozycji wezmą na siebie odpowiedzialność za historyczny moment”. – „Apeluję do liderów opozycji, aby przemyśleli swoje stanowisko. Liczę na to, że ten projekt uzyska konstytucyjną większość” – powiedział w TVN24.

Mimo jednak – jak to określił Gowin – „czasu, kiedy decydujemy o życiu i śmierci”, wprowadzenia stanu klęski żywiołowej nie będzie. Dlaczego? Bo – zdaniem Gowina – nie rekomenduje tego szef resortu zdrowia Łukasz Szumowski. – Na razie pan minister Szumowski mówi, że nie potrzebuje rozwiązań zawartych w ustawie o klęsce żywiołowej, aby działać skutecznie” – stwierdził Gowin.

„Panie Gowin, dlaczego Pan obraża wyborców? Dlaczego Pan myśli, że jestem idiotą? Jak Panu nie wstyd przed Uniwersytetami, Profesorami i całą społecznością akademicką? Pan siebie słyszy? Co ma na Pana Prezes, że takie brednie Pan wygaduje?”; – „Bezczele na maksa. Ja mam szacunek do prof. Grodzkiego, który wyszedł i powiedział – tak jestem politykiem, ale również jestem lekarzem i najważniejsze dla mnie w tej chwili jest życie i zdrowie obywateli, wybory nie są takie istotne w tej chwili. Można być człowiekiem!!!”; – „To wygląda na ustawkę między Gowinem, Dudą i Kaczyńskim. Gowin chce uratować, swoją dupę i stołek… Oszust tfu!”; – „W przypadku prezesa NIK to PiS również bardzo pragnął na opozycje „przelać” odpowiedzialność za niemożność odwołania Banasia ze stanowiska” – komentowali internauci.

„J. Gowin odegrał teatr ze zmianą Konstytucji, żeby przerzucić odpowiedzialność za organizację wyborów na opozycję. Ale jest prostszy i zgodny z Konstytucją sposób na to, by nie narażać ludzi w czasach zarazy – stan klęski żywiołowej, który rząd może wprowadzić jednym ruchem” – podsumowała Renata Grochal z „Newsweeka”.

Kmicic z chesterfieldem

Mamy trzy zarazy, dwie śmiertelne. Koronawirus dla naszej egzystencji. Druga zaraza Kaczyński – groźna dla egzystencji państwa.

No i trzecia zaraza, która jest potomstwem dwóch pierwszych – indolencja władz pisowskich wobec koronawirusa.

Nie dość, że dane o zakażeniach i ofiarach są nieprawdziwe – nie tylko z powodów, że za mało jest przeprowadzanych testów, nieprzygotowania do zarazy, to przede wszystkim świadomego zaniżania danych – to taki Kaczyński ma w dupie Polaków, jemu tylko zależy na tym, aby chwycić naród za mordę, bo niedługo odejdzie i inni też mają pożegnać się z życiem.

Rządzi nami wariat z kompleksami bez większych intelektualnych możliwości, bez żadnych osiągnięć (chyba, że pośrednio obarczymy go za współwinę Lecha Kaczyńskiego, który posłał 96 ludzi na tamten świat).

Jak sobie z tym poradzimy? Czy w ogóle sobie poradzimy?

Rzeczywiście [Jarosław Gowin] mówi o tym, że jest przeciwnikiem wyborów w tej chwili. Uzasadniał to zawsze zawsze różnego rodzaju zagrożeniami…

View original post 676 słów więcej

 


Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński pojawił się w studiu RMF FM. Lider obozu rządzącego wypowiadał się m.in. na temat wyborów prezydenckich 10 maja.

Pandemia. Jestem w grupie zagrożonych, ze względu na datę urodzenia, ale czuję się dobrze. Nie badałem się (na koronawirusa – red.). Pracuję tak, jak zwykle. Byłem w kościele w zeszłą niedzielę i to nie stwarzało żadnych niebezpieczeństw. Do kościoła, jeśli się przestrzega zasad, można chodzić. Nie ma zakazu, biskupi nie mówią „nie chodźcie do kościoła!””.

Kampania prezydencka. Najbardziej poszkodowany jest kandydat partii rządzącej, bo on przyciąga najwięcej ludzi. Nikt tak nie przyciąga ludzi i nie ma z nimi kontaktu jak Andrzej Duda”.

Wybory. Jestem przekonany, że w tej chwili nie ma żadnych przesłanek, żeby wprowadzić stan klęski żywiołowej, a tylko wtedy wybory mogą być przełożone. Muszą być przesłanki konstytucyjne, a ich w moim przekonaniu teraz nie ma. Stan jest pod kontrolą. Wybory powinny się odbyć. Administracja rządowa i samorządowa mają konstytucyjny obowiązek podjąć działania, żeby wybory się odbyły, bo zbliżają się już pierwsze terminy. (…) Dla tych, którzy są kwarantannie trzeba wprowadzić rozwiązania techniczne i prawne, żeby mogli głosować w wyborach”.

Upadające firmy. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Analitycy największych banków sądzą, że w ostatnim kwartale może nastąpić odbicie. Przy dobrej ekipie gospodarczej, a taką mamy i sprzyjających okolicznościach jesteśmy w stanie stosunkowo szybko stanąć na nogi”.

Rocznica Smoleńska. Delegacja do Smoleńska powinna lecieć w mocno skomprymowanym składzie. Ja bardzo chciałbym lecieć. (…) Po dziesięciu latach myślę codziennie o swoim bracie, bratowej i przyjaciołach, których straciłem. Ale nie zastanawiam się codziennie nad tym, co się stało (…) Często zastanawiam się, jaki sens miało to wszystko, co wydarzyło się w Smoleńsku. Ponieważ jestem wierzący, zdaję sobie sprawę, że tylko Bóg wie, o co tutaj chodziło.

Więcej >>>

Kmicic z chesterfieldem

Aż Jarosław Kaczyński dał głos w RMF FM, tylko dlatego, że upychają kolanem datę wyborów majowych na prezydenta.

Teraz wszystko będzie z tym związane. Aby wytrwać do 10 maja. Nawet liczba zakażonych i ofiar koronawirusa będzie zaniżana, a może nawet nie podawana, jak już stało się w jednym województwie.

W Polsce nie jest zdecydowanie mniej zakażonych wirusem niż w Niemczech, u naszych sąsiadów testy na koronawirusa są powszechne, a u nas bardzo, bardzo niewiele dla nielicznych. Stąd tak mało u nas zakażonych, a zmarłych wpisuje się po inną przyczynę zejścia.

Na pewno idzie kryzys gospodarczy, upadną przedsiębiorstwa i nawet całe branże. Na pewno zmienią się zachowania społeczne, takie doświadczenie zarazy dostaje trwały stempel zachowań.

PiS zostanie wywieziony z pałaców władzy taczkami, bo sobie nie poradzą ze strachem ludzi i zarazą. Kaczyński na taczce wywijający nóżkami jak żuczek przewrócony na grzbiet (obrazek prima sort), Morawieckiemu nie pomogą miliony skręcone z Kościołem…

View original post 762 słowa więcej

 


Lekarz Bartosz Fiałek o klakierze PiS Joachimie Brudzińskim.

Politycy PiS w czasie trwania epidemii koronawirusa często kierują wiele ciepłych słów w kierunku pracowników służby zdrowia.

– Dziękuję lekarzom, pielęgniarkom, aptekarzom – wszystkim pracownikom służby zdrowia za ogromny wysiłek – deklarował w czasie dzisiejszej konferencji premier Mateusz Morawiecki.

W podobnym tonie do Morawieckiego wypowiada się minister zdrowia Łukasz Szumowski.

– Dziękuję tym, którzy nam pomagają: lekarzom, pielęgniarkom, służbie zdrowia, samorządom. Zawody medyczne są na linii frontu. Dziękuję, że pracujecie w ogromnym stresie i ryzyku. Chronicie zdrowie i życie Polaków i za to dziękuję.

Do grona polityków kierujących podziękowania dla lekarzy i pracowników medycznych dołączył europoseł Joachim Brudziński.

Prawdziwymi BOHATERAMI w tej niezwykle trudnej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, są lekarze, pielęgniarki, ratownicy i technicy medyczni, laboranci, salowe – napisał polityk PiS na Twitterze.

Na słowa te postanowił odpowiedzieć lekarz Bartosz Fiałek.

– Jest mi przykro, że zaczynacie traktować nas jak ważnych ludzi, a nie chciwych konowałów dopiero w trakcie trwania epidemii – napisał lekarz w stronę Brudzińskiego.

Internauci do Brudzińskiego:

Teraz bohaterowie? Pamiętamy, jak wasza posłanka krzyczała do lekarzy niech jadą”! Jesteście naprawdę obrzydliwi. Wstyd!”.

A kilka miesięcy temu robiliście na nich brutalną nagonkę pełną kłamstw i pomówień, a teraz strach, żeby nie odeszli od pacjentów”.

Teraz dziękujecie? Co za dno. Przypomnij sobie ćwoku, ile czasu strajkowali, żeby otrzymać od was jakieś ochłapy. Trzeba być najwyższą kreaturą, żeby się teraz odzywać”.

Kmicic z chesterfieldem

Czy Polska to dziwny kraj? Gdy dochodzą do władzy takie pokraki z PiS, jak Kaczyński i Morawiecki, to faktycznie dziwny kraj.

Kraj mentalnych krasnali.

Obnaża tę groteskową władzę tak śmiertelne zagrożenie jak koronawirus.

Kraj mrożkowski, którego tylko można obśmiać, pokraczne postaci, jak mitoman Morawiecki, wielkolud Kaczyński, który ma spodnie pełne gówna popuszczonego ze strachu.

Nie dziwcie się, że ten, który sra pod siebie, pluje na was. To uniwersalny obraz zasrańca.

Wirus corona dopiero do nas przychodzi. I nie słuchajcie zakłamania tej władzy, ona prędzej czy później – gdy pozwolimy im rządzić – wyprowadzi nas z Unii Europejskiej.

Oto jesteśmy największym beneficjentem pomocy Brukseli w kwestii walki z koronawirusem, ale TVP (czysta gadzinówka na kopyto Goebbelsa) szczuje na Unię i podaje ciemnemu ludowi, że Bruksela jest bezradna.

A to pisowskie gówno prawda, wytrzęsione z portek Jarosława Kaczyńskiego – jako człowiek jest to typowy obszczymurek.

Polska będzie największym w Unii beneficjentem funduszu…

View original post 966 słów więcej