Twarzami i liderami odrodzenia po klęsce wyborczej PiS mają być Czarnek, Gliński oraz Rau. Jarek namaścił ich to misji wskrzeszenia ognia miłości wśród wyborców. Trzech front-memów.

To oznacza tyle, że PiS za rządów stetryczałego gnoma już się nie zmieni i pójdzie w twardą, chamską, prymitywną retorykę. Pierwszy to znienawidzony przez młodzież inkwizytor edukacji. Prostak, symbol zaścianka katolickiego. Drugi – pierwszy w historii Polski minister kultury wygwizdany w filharmonii. Człowiek o charyzmie chilijskiego kamienia dennego. Rau? Mister, minister wiza. Jedyne czym się wyróżnia to tembr głosu. Jedynym plusem tego rozwiązania jest pewność dalszej marginalizacji PiS oraz fakt, że Morawiecki otrzymał czerwoną kartkę i zostanie szybko wewnętrznie rozliczony z przegranej, której jest krzywą od kłamstw twarzą.

Dla nas to bardzo dobre informacje. Beton intelektualny wygrywa w PiS.

Koalicja chce rozliczyć Kaczyńskiego

Jedno jest pewne: opozycja chciałaby, aby Jarosław Kaczyński został wezwany przed każdą z komisji śledczych, których stworzenie ma w planach nowa większość sejmowa. Czy jednak politykom Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy uda się udowodnić prezesowi PiS winę za największe afery z czasów rządów jego partii?

Więcej o Kaczyńskim przed komisjami śledczymi >>>