Szczecińska radna Prawa i Sprawiedliwości Małgorzata Jacyna Witt wypowiedziała się na temat budowy statków w Szczecinie.

4 lata za chwilę miną w czerwcu od kiedy politycy PiS z ówczesnym wicepremierem Mateuszem Morawieckim na czele pojawili się w Szecinie, by złożyć obietnicę dotyczącą ożywienia stoczni.

– Przyjechaliśmy tutaj, żeby dać z powrotem nadzieję na rozwój Stoczni Szczecińskiej i dać konkretne zamówienia, stworzyć popyt na okręty, na statki – może też na okręty, które będą tutaj budowane. Jest to dla nas kluczowa część całej wielkiej strategii reindustrializacji Polski, polskiej gospodarki – mówił Mateusz Morawiecki w 2017 r. 

Lata mijają a statków nie widać

– Według Najwyższej Izby Kontroli nawet 14 milionów złotych wynoszą koszty związane z planami budowy promu pasażerskiego w Szczecinie – poinformowała w poniedziałek telewizja TVN24.

Rządzący ustami Joachima Brudzińskiego dają sygnał opinii publicznej, że nie zamierzają tłumaczyć się ze złożonej kilka lat temu obietnicy. – Oczekiwanie, że będę przepraszał i tłumaczył się hołocie i popaprańcom, którzy najpierw”zaorali”nasze stocznie a dziś ironizują i martwią się o rynek promowy i stoczniowców jest czymś zdumiewającym – napisał na Twitterze europoseł PiS.

Na obietnice bez pokrycia rządzących zareagował wicenaczelny „Gazety Wyborczej” Bartosz Wieliński. Dziennikarz doczekał się odpowiedzi ze strony szczecińskiej radnej Małgorzaty Jacyny-Witt.

– Mamy sukcesy jako Polska, mamy świetnie funkcjonujące firmy, wzrost gospodarczy, świetne wyniki i najniższe bezrobocie. Będziemy budować statki, najpierw odbudowujemy potencjał rozkradzionych za PO stoczni. I srał kot tę mało ważną stępkę! – napisała polityczka PiS.

– Popaprańcy zaorali stocznię szczecińską, wywieźli z niej sprzęt na złom, a potem do 2019 zablokowali produkcję statków, pod hasłem rewitalizacji terenów postoczniowych. Teraz dranie drą gęby przy wtórze usłużnych mediów, dopominając się o statki – dodaje Jacyna- Witt.

Więcej o Jacynie-Witt, znawczyni bynajmniej nie stępek, ale srających kotów >>>

Trzęsienie ziemi zaczęło się już jakiś czas temu od bpa Janiaka, gdy wydawało się, że biskupi są nietykalni. Okazało się inaczej i mamy już precedensy, chociażby te związane z kardynałem Gulbinowiczem, bpem Tyrawą czy teraz bpem Rakoczym. Logiczne jest, że również kardynał Dziwisz powinien być objęty tymi karami. Nie ma świętych krów, a kara za podobne nadużycia czy niedopatrzenie obowiązków ze strony kardynała Dziwisza również powinna go dotyczyć. Wiadomo, że od 2013 roku, czyli odkąd jest papież Franciszek w Watykanie, kardynałowie również są objęciu karami, wystarczy wspomnieć kardynałów McCarricka czy Degollado, którzy wydawali się nietykalni przez 50 lat, a okazało się, że i oni zostali objęci sankcjami, zatem dlaczego nie Dziwisz – mówi prof. Stanisław Obirek, filozof, teolog, antropolog kultury, były jezuita. Rozmawa nie tylko o kolejnym ukaranym biskupie w Polsce, też o wezwaniu episkopatu do Watykanu, możliwych dymisjach i misji ministra Czarnka. – Pan Czarnek został ministrem właśnie dlatego, że deklarował wielkie przywiązanie do Kościoła. Zwycięstwo tej formacji jest również zasługą Kościoła, więc mamy tu do czynienia z wypadkową wzajemnych interesów. Sądzę jednak, że minister Czarnek nie do końca jest jednak świadomy tego, co się dzieje w Kościele – mówi.

Rozmowa z prof. Stanisławem Obirkiem o kłopotach hierarchów polskiego Kościoła wezwanych do Watykanu >>>