Można uznać, że Kaczyński, będąc opętanym strachem przed byciem rozliczonym i w głębokiej rozpaczy po utracie władzy, stał się tragiczno-komiczną postacią naszej polityki, ni to śmieszny, ni to straszny eksponat naszego polskiego panoptikum, tuż obok Antoniego Macierewicza, o którym Tusk mówił na wiecu w Kłodzku, że to “albo wariat, albo agent”. Przestrzegam jednak przed postawą drwiącej pobłażliwości – bo nawet największe brednie zyskują swe audytorium.

Felieton Karoliny Lewickiej >>>